Codziennie obserwuję dzieci – w ruchu, w relacjach, w chwilach sukcesu, ale też frustracji, niepewności czy złości. To normalne. Bo emocje są naturalnym językiem każdego dziecka. Zanim jeszcze dobrze opanuje słowa, jego ciało i zachowanie już „mówią” o tym, co czuje. Naszą rolą – dorosłych – jest pomóc mu ten język zrozumieć i nazwać.
Wciąż zdarza się słyszeć: „Nie płacz, nic się nie stało”, „Nie złość się, nie wypada”, „Uśmiechnij się, nie bądź smutny”. A przecież złość, strach, smutek – to nie są złe emocje. To sygnały. Informacje od ciała i psychiki, że coś się dzieje: jakaś potrzeba nie została zaspokojona, jakieś granice zostały przekroczone, coś nas poruszyło.
Zamiast je tłumić – uczmy dzieci, jak je rozpoznawać, nazywać i przeżywać w bezpieczny sposób.
Nie wystarczy powiedzieć: „Bądź spokojny”. Dziecko nie ma jeszcze dojrzałego układu nerwowego, który pozwoliłby mu „opanować się” tak jak dorosły. Dlatego zamiast wymagać, że dziecko „się ogarnie”, bądźmy dla niego spokojem, kiedy samo go jeszcze nie potrafi odnaleźć.
To my – swoim tonem głosu, mimiką, obecnością – modelujemy, jak wygląda regulowanie emocji. Dziecko nie uczy się, słysząc nasze słowa, tylko obserwując nas w działaniu.
Zauważam, że emocji też trzeba uczyć – jak słówek w nowym języku. Im więcej słów dziecko zna, tym precyzyjniej potrafi wyrazić, co czuje: nie tylko „zły” czy „smutny”, ale też „rozczarowany”, „przestraszony”, „zawstydzony”, „zmęczony”. Ta precyzja to ogromna ulga – dla dziecka i dla rodzica.
Warto wplatać w codzienne rozmowy pytania typu:🟠 „Widzę, że coś Cię poruszyło. Co to mogło być za uczucie?”🟡 „Gdzie w ciele czujesz tę emocję?”🟢 „Czy to bardziej złość, czy może frustracja?”
Z perspektywy nauczycielki języka widzę jasno: dziecko, które nie potrafi sobie poradzić z napięciem, nie nauczy się słówek. Nie zapamięta gramatyki. Bo mózg w stresie zamyka dostęp do przetwarzania informacji.
Dlatego mądrzy nauczyciele zaczynają od emocji: dają dzieciom czas na oswojenie się z sytuacją, tworzą bezpieczną atmosferę, pozwalają mówić o tym, jak się czują – i dopiero potem wchodzą w naukę. Bo dopiero wtedy mózg naprawdę się otwiera.
Nie chodzi o to, by dziecko nie czuło trudnych emocji. Chodzi o to, by umiało je rozpoznać, nazwać, zrozumieć i przeżyć bez ranienia siebie i innych. To fundament zdrowych relacji, samoregulacji, empatii i odpowiedzialności – czyli dokładnie tych kompetencji, których potrzebuje w dorosłym świecie.
Nie bójmy się emocji dzieci. One nie są oznaką słabości. One są drogowskazami. Naszą rolą nie jest je wyciszać, tylko nauczyć, jak przez nie przejść – z akceptacją, uważnością i wsparciem.
Bo kiedy dziecko czuje, że jego emocje są ważne, zaczyna wierzyć, że ono samo jest ważne.
Z serdecznościami,
Daria
733 522 774
www.facebook.com/lekcje.yolo.english
lekcje.yoloenglish@gmail.com
ul. Ojców Oblatów 1 , Wrocław
Podpowiedź:
Możesz usunąć tę informację włączając Plan Premium