Choć dzieci mają dziś dostęp do ogromu zajęć i atrakcji – od języków obcych, przez balet, po robotykę – coraz częściej widać, że... nadal się nudzą. Paradoksalnie, im bardziej wypełniamy ich czas, tym mniej potrafią odnaleźć się w chwili bezruchu, ciszy, „nicnierobienia”. Nuda zaczyna być postrzegana jak błąd systemu – coś, co należy jak najszybciej usunąć, naprawić, przykryć kolejnym bodźcem. Także przez nas – dorosłych.
Tymczasem moja odpowiedź może zaskoczyć: pozwólmy dzieciom się nudzić. Świadomie i z ufnością. Bo to właśnie w tej przestrzeni – pozornie pustej – rodzi się samodzielność, twórczość, prawdziwa ciekawość. A także umiejętność bycia ze sobą – bez natychmiastowej potrzeby „bycia zajętym”.
Kiedy dziecko się nudzi, mózg nie przestaje działać. Wręcz przeciwnie – zaczyna pracować bardziej twórczo. To właśnie w chwilach pozornego „nicnierobienia” pojawiają się najlepsze pomysły: zbudowanie wehikułu czasu z kartonu, wymyślenie nowego języka, narysowanie wszechświata w zeszycie.
Jeśli cały czas coś się dzieje – dziecko nie ma szansy tworzyć, tylko konsumuje. Nuda zmusza do twórczego myślenia. I to jest bezcenne.
Dziecko, które nigdy się nie nudzi, nie uczy się radzić sobie z frustracją, pustką, czy chwilową samotnością. Tymczasem to ważne lekcje, które przydają się przez całe życie. Umiejętność „bycia ze sobą” to podstawa zdrowego rozwoju emocjonalnego i odporności psychicznej.
Z psychologicznego punktu widzenia – nuda nie jest wrogiem. Jest neutralna. Dopiero nasz stosunek do niej może ją zamienić w coś nieprzyjemnego.
Mózg dziecka przetwarza ogromne ilości informacji każdego dnia. Ciągła stymulacja – nawet jeśli „edukacyjna” – to często po prostu przeciążenie. Nuda daje szansę na chwilę „resetu”, oddechu, wyciszenia. To moment, w którym układ nerwowy może wrócić do równowagi.
Dzieci przyzwyczajone do tego, że „ktoś im organizuje czas”, często nie potrafią same zacząć działania. Tymczasem samodzielne wymyślanie aktywności, projektów, zabaw – to prawdziwa życiowa kompetencja. Nuda uczy inicjatywy, odwagi, samodzielności.
Nie bójmy się nudy. Nie musimy zabawiać dziecka 24/7.
Zamiast organizować – wspierajmy. „Masz ochotę coś stworzyć? Co byś chciał teraz zrobić?”
Ograniczmy bodźce. Czas offline, bez ekranu, też może być wartościowy – nawet jeśli dziecko na początku mówi: „Nie mam co robić…”
Dajmy czas i przestrzeń. Nie każdy dzień musi być „pełen atrakcji”.
W erze nieustannej aktywności, FOMO i cyfrowych pokus, nuda może być cichym sojusznikiem dziecięcego rozwoju. Dajmy dzieciom przestrzeń na nudę, a zaskoczą nas swoją pomysłowością, uważnością i spokojem. Bo nuda to nie problem – to początek czegoś ważnego.
Z serdecznościami,
Daria
733 522 774
www.facebook.com/lekcje.yolo.english
lekcje.yoloenglish@gmail.com
ul. Ojców Oblatów 1 , Wrocław
Podpowiedź:
Możesz usunąć tę informację włączając Plan Premium